Życie za granicą – co czuje dziecko

Cześć. Chcemy opowiedzieć wam jak to jest wyjechać z kraju i nauczyć się żyć w innym. Ja miałem 9 lat, gdy wyjechałem z Polski. Teraz mam prawie 12 i mieszkam już w trzecim kraju w moim życiu. 

Matt_Madd_Flickr
zdj. Matt Madd; Flickr; licencja: CC BY 2.0

Napiszcie w komentarzach jak wam się żyje za granicą!

STRACH

Możecie sobie wyobrazić, że przeprowadzka za granicę nie jest niczym łatwym. A może to nawet wiecie, bo sami przez to przechodziliście. Trzeba zostawić kolegów, dziadków, sąsiadów, miejsce, które się zna, szkołę. I wyjechać gdzieś, gdzie nie wiadomo co będzie. Człowiek się boi. To chyba normalne.

TO NATURALNE, ŻE SIĘ BOIMY

Ja jednak jak wyprowadzałem się z Polski do kraju, który nazywa się Katar i leży na pustyni na Bliskim Wschodzie, oprócz strachu czułem też radość. Chciałem zobaczyć coś nowego i pożyć zupełnie inaczej niż do tej pory. Dlatego to nie jest tak, że przeprowadzka to tylko złe uczucia.

PRZEPROWADZKA TO TEŻ POZYTYWNE UCZUCIA, NIE TYLKO STRACH

Teraz jesteśmy już po drugiej przeprowadzce w naszym życiu. Mieszkamy w Holandii – kraju, w którym ciągle wieje, którego nigdy wcześniej nie widzieliśmy i w którym ludzie mówią językiem, którego nadal nie rozumiemy, ale powiem wam, że jest fajnie i lubimy tak żyć.

ZMIANY SĄ OK

LUDZIE

Najważniejsza rzecz, której się uczysz jak wyjeżdżasz to, że musisz bardziej się otworzyć na ludzi. Tobie jest źle, bo jesteś sam (no,  może nie licząc Brata) i chcesz kogoś poznać, to wiadomo. Ale mama mówi, że ci inni ludzie, którzy mieszkają w miejscu, do którego się przenosisz też chcą cię poznać. To było dla mnie bardzo ważne odkrycie. Że oni też są nas ciekawi tak jak my ich.

INNI LUDZIE TEŻ SĄ CIEBIE CIEKAWI. OTWÓRZ SIĘ!

Seattle Municipal Archives_FLICKR.jpg
zdjęcie: Seattle Municipal Archives; Flickr; licencja: CC BY 2.0

Poza tym przy tych naszych wyjazdach przekonałem się, że ludzie są naprawdę mili i chcą ci pomóc. Nieważne, że masz inny kolor skóry czy religię.

WSZĘDZIE SĄ MILI LUDZIE

Nieraz zdarzyło się, że na przykład sąsiedzi zapraszali nas do siebie albo organizowali nawet jakieś wspólne wyjścia tylko po to, żebyśmy poznali ich dzieci. Nie zawsze się to dobrze kończyło. Zdarzało się, że goniliśmy się po parku rzucając w siebie butami i wyzywając się w różnych językach i to były raczej nieudane próby poznania przyjaciół. Na szczęście udanych było dużo więcej.

Mnie nigdy nie było łatwo poznawać nowych ludzi. To mnie stresuje. Mój Brat ma z tym dużo łatwiej. Ale powiem wam, że w tych dwóch krajach, do których przyjechałem i nie znałem totalnie nikogo, szybko „zrobiłem sobie” kolegów (jak mówi mój Brat) i przekonałem się, że to wcale nie takie trudne. Teraz łatwiej mi podejść i zagadać do ludzi.

STAJEMY SIĘ BARDZIEJ PEWNI SIEBIE

SZKOŁA

My się stresowaliśmy tematem naszej szkoły za granicą, ale rodzice chyba bardziej. Pamiętam nasze rozmowy w różnych szkołach w Katarze przed przyjęciem. W sumie dla nas nie było to takie straszne, bo wszyscy tam starali się, żeby to była raczej zabawa. Widzieliśmy jednak, że dla rodziców to wcale nie zabawa.

Przyjęli nas do takiej, która nam wszystkim się podobała – międzynarodowej szkoły fińskiej w Dosze, więc byliśmy zadowoleni. Podpisaliśmy, że chcemy tam chodzić (poważnie, ja i mój 6-letni brat też napisał też swoje imię na dokumencie) i mogliśmy zaczynać.

WP_20180215_08_12_33_Pro[1]

Na początku w nowej szkole to jest trudno choćby nie wiem co. A jeszcze jak jest w języku, którego za bardzo nie znasz, to już w ogóle. Nasza szkoła była po angielsku. My niby uczyliśmy się go w Polsce, ale i tak za wiele nie rozumieliśmy. Jeszcze gorzej na pewno jest jak idziesz do na przykład szkoły po holendersku, którego nie znasz wcale. Ja uważam, że na początku najlepiej siedzieć i słuchać, a powoli zaskoczysz. Nie warto próbować na siłę, bo się człowiek tylko bardziej denerwuje.

NA POCZĄTKU ZAWSZE BĘDZIE TRUDNO. PRZECZEKAJ!

Trzeba też bawić się z innymi dziećmi, nawet jak ich za bardzo nie rozumiesz, bo wtedy najlepiej uczy się języka.

Ważne jest, czy szkoła ci pomaga. Nauczyciele zwracają uwagę, czy masz kontakt z innymi dziećmi. Masz się komu poskarżyć, jak ktoś cię bije. Są dodatkowe lekcje języka. My mamy szczęście, bo nasze szkoły (teraz międzynarodowa w Delft) są przygotowane na przyjście takich dzieci jak my.

Wiem, że zwykłe szkoły np. tu w Holandii też mają programy, żeby dzieci zza granicy się przystosowały, ale nie wszędzie to działa. Znamy chłopca, który nie bardzo się tu odnalazł. To niefajne jak dzieci są dla ciebie niemiłe, jesteś ofiarą, bo źle znasz język, a nauczyciele ci wcale nie pomagają. Jego rodzice szukają mu nowej szkoły i dobrze.

SZKOŁA POWINNA WSPIERAĆ NOWE DZIECI

Najlepiej też zapisać się na jakieś zajęcia po lekcjach. My oczywiście najbardziej lubimy sport. Poza tym, że sobie w piłkę pokopiesz to poznasz też inne dzieci. Jak się razem trenuje to najłatwiej się dogadać i zaprzyjaźnić.

 POZNAJ KOLEGÓW NA ZAJĘCIACH SPORTOWYCH

JĘZYK

Jest dziwnie jak ludzie dookoła mówią językiem, którego w ogóle nie rozumiesz. To czasem powoduje w tobie taką złość, że ci ludzie myślą, że jesteś agresywny. Albo zamykasz się w sobie i wszyscy wokół myślą, że jesteś cichy i nieśmiały, a to wcale nieprawda. Po prostu boisz się mieć z nimi coś wspólnego. Przez język.

Nie powiem wam, że luz, że zaraz się nauczycie. To nie takie łatwe. Ale nauczycie się. Jeśli to język, którym mówią w waszej szkole to myślę, że jakieś pół roku i dajecie radę. Trudno tyle przetrzymać, ale dorośli mówią, że to bardzo szybko i że dzieci nasiąkają językiem.

NIE BÓJ SIĘ, SZYBKO NAUCZYSZ SIĘ JĘZYKA

My holenderskim jakoś nie nasiąkliśmy choć mieszkamy w Holandii już prawie rok. To pewnie dlatego że chodzimy do szkoły po angielsku i że każdy w tym kraju, jak się zorientuje że nie mówisz w jego języku, zaczyna mówić do ciebie po angielsku. Mamy dobrze opanowane tylko holenderskie słownictwo piłkarskie (przez treningi w klubie) i pływackie („4 baseny kraulem” po holendersku powiem wam w każdej chwili).

W Katarze uczyliśmy się arabskiego, chociaż w sumie nie musieliśmy go znać, bo tam wszyscy mówili też po angielsku. Byłem z siebie taki dumny ile słów już umiem, że aż powiedziałem je moim arabskim kolegom. A oni w ogóle nie zrozumieli co ja do nich mówię i poprosili, żebym im to przetłumaczył na angielski. Na chwilę mnie to zraziło, ale zaparłem się i dalej się uczę. Teraz już by mnie zrozumieli.

NIE ZRAŻAJ SIĘ, PRÓBUJ NAWET JAK NA POCZĄTKU CI NIE WYCHODZI

To co wam tu piszemy to nie jakiś podręcznik pozytywnego myślenia. My naprawdę to przeżyliśmy i wiemy, że nie jest łatwo. Najgorsze są rozstania – z domem, z przyjaciółmi, z miejscami, do których się przyzwyczaiłeś.

Ale zmiany dają nam też dużo dobrego. I to chcieliśmy wam pokazać. Jak wyjdziesz ze swojej comfort zone jak mówią Anglicy (czyli takiego wszystkiego wokół ciebie, co znasz i rozumiesz) to może być ciekawiej!  

Napiszcie w komentarzach jak wam się żyje za granicą!

7 thoughts on “Życie za granicą – co czuje dziecko

Add yours

  1. Super post. Fajnie poznać emigracje twoimi oczami. Zamierzam z moimi synami wyjechać do Belgii lub Holandii (12 i 8 lat), przeczytam im twój tekst. Najważniejsze to pozytywne nastawienie 😊

    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa i trzymam kciuki za realizację planów. Pozdrawiam serdecznie i może do zobaczenia kiedyś w Beneluxie 🙂

  2. Bardzo fajny tekst. Moja córka ma 13 lat. Mąż pracuje w Holandii, ale ja cały czas się boje tam wyjechać że sobie nie damy rady, ale może to rzeczywiście trzeba zmienić nastawienie.

    1. Bardzo dziękuję i życzę odwagi w podejmowaniu decyzji. 13 lat to trudny wiek jeśli w Polsce córka ma przyjaciół i szkołę do której jest przywiązana. Czasem jednak warto zaryzykować, bo gdzie indziej też może się znakomicie odnaleźć. Tylko z nsszego doświadczenia wynika, że to zwykle trochę trwa.

  3. Właśnie stoimy przed wyborem czy przenieś się do Francji-Strasbourga. Dzieci maja 4 i 14 lat i najbardziej o tego starszego się obawiam, że język go przerośnie ( podstawy angielskiego zna ale francuskiego nic) że nie znajdzie towarzystwa i wpadnie w depresje z powodu tesknoty. Przeprowadzka by była od 2 semestru czyli styczeń ale obawa i strach zostaje.

    1. Moniko, świetnie rozumiem ten stres. Natomiast nie ma co projektować czarnych scenariuszy. Wiele szkół na Zachodzie jest przygotowanych na przyjmowanie i intrgrowanie dzieci z zagranicy. Wierzę, że synowie dostaną odpowiednie wsparcie i będzie dobrze. Pewnie najtrudniej będzie na początku. Trzeba jednak przekonać dziecko, że nic nie trwa wiecznie, że z czasem będzie lepiej. Wszystko na spokojnie. Jeśli będziesz przy nich, jeśli będą czuli że mają przy sobie ten stały element w postaci rodziny, na którą mogą liczyć, to będzie im łatwiej. Powodzenia i dużo dobrego życzę.

  4. Przenieślismy się do USA 7 tygodni temu. Dzieci 8 i 6 lat. Są obecnie w 3 i 1 klasie. Niewielkie podstawy angielskiego, uczyły sie od 4 roku życia, ale to inny świat gdy nagle każdy tylko mówi po angielsku. Starsza super sie odnajduje, chętniej do szkoły chodzi. Młodszy syn ma cięzkie poniedziałki i jesteśmy 3 tydzień w szkole, zaczyna płakać że chce wracać do Polski. W szkole jest miło, wszyscy pomocni, on cierpi na brak kolegi. Widze że się męczy, ja sie rozsypuje, ale nie przy nim, tłumacze, ze bedzie lepiej, ze nauczy się angielskiego,on idealizuje kolege z Polski i przedszkole. Jak u Was było z młodszym dzieckiem, czy to jest taki moment kryzysowy? Nie wiem jak moge mu pomóc , boję się że pójdzie to w złym kierunku.

Leave a Reply to MarlenaCancel reply

Powered by WordPress.com.

Up ↑

Discover more from Świat Brat i Ja

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading